Ciąg dalszy zakładkowego szaleństwa, czyli sposobu na wykorzystanie resztek nici z różnych prac. Oczywiście zawsze trzeba dodać coś z kłębka dla uporządkowania kompozycji, ale znikają te małe zwariowane pozostałości innych tworów...
Alchemia rzeczy... Przemiany, przeróbki, przetwory i opowieści o czasie własnoręcznie zaklinanym
piątek, 30 listopada 2012
czwartek, 29 listopada 2012
Ogród różany
wtorek, 27 listopada 2012
piątek, 23 listopada 2012
Skrzydła jesienne
Na fali upcyklingu listowych obciążników przyfrunął też bardziej jesienny motyl. Chociaż ostatnio zajmują mnie już inne "zwierzątka"...
środa, 21 listopada 2012
Jeszcze jest lato na skrzydłach motyla...
poniedziałek, 19 listopada 2012
Konieczność
Co jakiś czas przychodzi moment, że trzeba zrobić porządek we frywolitkowym warsztaciku: odwinąć resztki nici z czółenek i zobaczyć, ile takich resztek się uzbierało, a potem spróbować je wykorzystać. Ja robię wtedy zakładki. Była już seria zakładkowych Kłosów, teraz "resztówki" bez skojarzeń zbożowych :)
sobota, 17 listopada 2012
Lubię czytać...
środa, 14 listopada 2012
33. Sznurkowe opowieści - indyjskie paciorki
Chciałam napisać o kolorze koralików, że to indyjski błękit, ale obawiam się, że taki kolor nie istnieje... A kolczyki są jak najbardziej realne, całkiem nowe, poniedziałkowe :)
wtorek, 13 listopada 2012
Odyseja ceramiczna cz.11 - zdołowana?
poniedziałek, 12 listopada 2012
32. Sznurkowe opowieści - w starym kinie
Ogłaszam powrót do frywolitek :) Będzie on na razie polegał na pokazywaniu zaległości, które od września nie mogły się doczekać zrobienia zdjęć. Czyli, jak w starym kinie: nic nowego, ale mam nadzieję, że te "stare kawałki" też mają jeszcze swój urok.
PS. Zgłosiłam ten naszyjnik do akcji "Rękodzieła dla Marcinka". Marcinkową historię możecie poznać na jego blogu: http://www.marcin-sporek.blogspot.com/
wtorek, 6 listopada 2012
Odyseja ceramiczna cz.10 - denim swirl
Uparłam się. Uparłam się na ten kolor i oczywiście przesadziłam: dałam do gliny zbyt dużo tlenku kobaltu i zamiast niebieskiego jeansu wyszedł wściekły granat... Dowściekliłam go jeszcze szkliwieniem, ale co tam - raz się żyje :) Więc z tego uporu - żeby też nie robić z barwionej gliny koralikowej biżuterii - powstała miseczka wylepiana w prowizorycznej formie (czyli metalowej misce wyłożonej folią). Najpierw jasny placek dna, potem "ślimaczki" jasne i ciemne, jeszcze jasne uszczelniające wnętrze. I koniec. Koniec ceramicznej Odysei...
poniedziałek, 5 listopada 2012
Odyseja ceramiczna cz.9 - dla Szeherezady
Mały pomocnik do opowiadania historii: na niezbyt wysoką świeczkę, która nigdy nie dotrwa do końca opowieści... i niejako wymusi "ciąg dalszy", kontynuację wieczoru.
Ulepiony z drobnoziarnistej szamotowej gliny, malowany podszkliwnie farbą w kolorze indygo.
Subskrybuj:
Posty (Atom)